Poradnik: jak biwakować w lesie?
Jakiś czas temu poruszyliśmy temat dotyczący początków biwakowania w porze zimowej. W tekście wspomniałem również o biwakowaniu w różnego rodzaju chatkach i wiatkach. Było to zaledwie mały fragmencik, ale dziś chciałbym powrócić do tematu, jako iż tego rodzaju obozowanie jest mi bardzo bliskie i ostatnimi czasy oddaję się tej czynności nader często. Postaram się przybliżyć Wam to zagadnienie i sprawić, że poczujecie, że i Wy możecie z łatwością coś takiego robić.
Od czego należy zacząć? Może od samych obaw związanych z przebywaniem w nocy w lesie. Często w naszej głowie istnieje swoista bariera, która nas blokuje i podsuwa czarne myśli. Ileż to razy słyszałem pytanie o to, czy nie boję się, że przyjdzie KTOŚ w nocy? Odpowiadałem pytaniem na pytanie: kim ma być ów tajemniczy KTOŚ? Wtedy słyszałem: TYP z SIEKIERĄ! I na to miałem gotową odpowiedź: To ja jestem typem z siekierą. Ale teraz na poważnie: spanie w lesie nie jest niczym strasznym. Oczywiście jeśli nie nocujemy na terenach, gdzie występują na przykład niedźwiedzie. Inne zwierzęta, jak wilki, dziki czy lisy praktycznie nam nie zagrażają. Samo przebywanie w lesie jest o wiele bezpieczniejsze niż przebywanie w nocy w środku miasta.
Kolejną kwestią, na jaką należy zwrócić uwagę, to wybór odpowiedniego miejsca. Na początek – podobnie jak przy zimowym biwakowaniu – niech to będzie miejsce nieodległe od naszego domu czy samochodu, do którego możemy w razie konieczności szybko się ewakuować. Samą bazę wiatek i chatek możemy znaleźć w Internecie, na popularnej stronie na literkę W. Łatwo ją znaleźć. Podczas poszukiwań warto sobie zadać pytanie o to, czy zamierzamy palić ognisko, korzystać z kuchenki gazowej, czy też może w ogóle nie będziemy używać ognia. Ma to znaczenie o tyle, że miejsc wyznaczonych do palenia ognisk jest znacznie mniej, niż tych z zakazem używania źródeł otwartego ognia.
Jeśli jednak udało nam się znaleźć wiatę lub chatkę, przy której jest dedykowane miejsce pod ognisko, to musimy pomyśleć o jeszcze kilku rzeczach. Ja zazwyczaj wybierając się na tego typu wyprawę, staram się stawić w miejscu docelowym o takiej porze, abym miał przed sobą jeszcze około dwie godziny światła dziennego. Wykorzystuję ten czas na przygotowanie posłania, zebranie drewna, pocięcie i porąbanie go, a następnie rozpalenie ognia i rozpoczęcie przygotowywania posiłku. Do tego ostatniego jeszcze wrócę, ale chcę teraz napisać słów kilka o niezbędnych narzędziach.
Wybierając się do ogólnodostępnych chatek czy wiatek trzeba się liczyć z tym, że musimy zabrać ze sobą piłę i siekierę lub duży nóż. Za zazwyczaj zabieram składaną piłę. Tego typu modele można kupić w każdym sklepie ogrodowym. Polecam te z ostrzem o długości minimum 30 centymetrów. Pile towarzyszy siekiera. Posiadam całą kolekcję siekier o głowniach o różnej masie i styliskach różnej długości. Z doświadczenia mogę jednak polecić siekiery o masie głowni około 800-900 gramów i długości styliska 50-60 centymetrów. Takie narzędzie posiada odpowiedni zapas mocy aby rozłupywać nawet całkiem spore klocki. Zestawu dopełnia mały nóż, z klingą długości 85 milimetrów – wystarczający do prac obozowych, wygodny podczas jedzenia i łatwy do przenoszenia.
Wróćmy do posiłku. Co zabieram do jedzenia? Świetnie sprawdza się w takich miejscach kasza kuskus i na przykład suszone mięso. Razem z pokrojonymi warzywami można przyrządzić sobie łatwo i szybko całkiem dobry posiłek. Często zabieram też ze sobą jajka, które uprzednio wbijam w domu do butelki z szerokim wlewem – nie obawiam się wtedy o „jajecznicę” w plecaku, a i śniadanie o poranku będzie wyborne – zwłaszcza jeśli jajka są już przyprawione. Kwestia menu jest jednak rzeczą względną i każdy może zabrać to, co uzna za słuszne. Oczywiście w bagażu obecny zawsze jest jeszcze termos, czajniczek i patelnia ze składanym uchwytem.
A co z komfortowym spaniem? Chatki i wiatki mają to do siebie, że często są w pełni lub prawie w pełni zabudowane i tym samym chronią nas przed nieprzyjemnymi podmuchami wiatru czy zacinającym deszczem. Czasem jednak zdarza się tak, że jedna ściana jest otwarta i wtedy warto zabezpieczyć się w jakiś sposób. W tym celu zabieram ze sobą płachtę biwakową, ale świetnie w tej roli sprawdzają się również inne wodoodporne materiały, jak folia czy… tania zasłonka prysznicowa. Jeśli już nasze schronienie jest szczelne, warto zadbać o powierzchnię, na której będziemy spali. W wiatkach można wykorzystać ławostół, lub ułożyć się bezpośrednio na ziemi.
W chatkach można często spotkać dedykowane prycze. Ostatnia opcja jest oczywiście najbardziej korzystna, ale jeśli nie mamy możliwości z niej skorzystać, warto zadbać o izolację od gruntu – zwłaszcza jeśli śpimy na przysłowiowej „glebie”. W tej kategorii jest kilka rozwiązań. Niektórzy używają folii NRC rozkładając ją bezpośrednio pod materacem czy karimatą. Ja nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania. Folia szeleści w nocy przy każdym ruchu. Przygotowując swoje miejsce do snu rozkładam najpierw piankowy koc piknikowy – taki z pianką od spodu i tkaniną od góry. To tania i lekka opcja. Na kocu układam matę samopompującą, a następnie śpiwór. W ten sposób powstaje całkiem wygodne i szerokie łóżeczko.
Co jeszcze należy zabrać na tego typu wyprawę? Na pewno minimum dwa źródła światła. Ja zazwyczaj pakuję czołówkę i latarkę ręczną, uprzednio sprawdzając oba w domu czy mają naładowane baterie. Ostatnimi czasy zacząłem również zabierać lampę naftową, ale traktuję to raczej w kategorii gadżetów i jeśli plecak jest zbyt ciężki, jest to pierwsza rzecz z której rezygnuję. Musimy też pamiętać o odpowiednim ubiorze. Noce potrafią być chłodne nawet latem, dlatego dobrze jest mieć ze sobą nieco ciepłej odzieży, która przyda się również, kiedy z jakichś powodów nasza odzież zamoknie. W tym miejscu trzeba również wspomnieć o kurtce przeciwdeszczowej. Na noc do spania najlepiej sprawdzi się za to bielizna termoaktywna. W moim plecaku znajdują się jeszcze klapki, których używam w obozie, kiedy drewno jest już pocięte i porąbane i pozostały mi już same lekkie prace.
Właściwie to już wszystko, co należy wiedzieć o obozowaniu w wiatkach i chatkach. Może dodam jeszcze tylko, że zawsze trzeba mieć jakiś plan B na wypadek, gdyby miejsce, które upatrzyliśmy sobie na nocleg zostało już zagospodarowane przez jakąś inną grupę ludzi. Miewałem już tego typu sytuacje i wtedy z pomocą przychodził mi lekki namiot. Zdarzyło mi się też użyć płachty biwakowej, którą pierwotnie miałem wykorzystać jako osłona wiatki (trafiłem wtedy na imprezę policji kryminalnej z Poznania na szczycie Kalenica w Górach Sowich). Pamiętajmy również o tym, że nawet w miejscach, w których dozwolone jest palenie ognisk, powinniśmy zadbać o to, aby po naszym odejściu nie pozostał na miejscu ani jeden żarzący się węgielek.