Jak się przygotować na biwak zimowy w górach - poradnik cz. 2
Kontynuujemy wielki poradnik biwakowania w górach podczas zimowych miesięcy. Dzisiaj rozpoczynamy od tego, co najbardziej kluczowe - co zabrać do plecaka?
A co jest w plecaku? W plecaku mam zazwyczaj zestaw kilku rzeczy, które są obecne również latem, plus kilka takich, które przydają się zimą. Znajdziemy tam zatem zapasowy komplet odzieży, na który składa się sucha bielizna, skarpety, bluza oraz koszulka. Oprócz nich jest jeszcze polar, kurtka puchowa i kurtka przeciwdeszczowa, czapka oraz rękawiczki. Poza odzieżą są tam jeszcze w pełni wyposażona apteczka, dwa źródła światła (jedno podstawowe, drugie awaryjne) i - jeśli jest to śnieżna zima - lekka łopata, którą przygotowują miejsce pod namiot.
W kwestii kuchni polowej, to nie może zabraknąć palnika gazowego, czajnika, sztućców, kubka i termosu. Moja kuchenka ma wbudowany elektryczny zapalnik, ale z doświadczenia wiem, że czasem w niskich temperaturach nie działa on właściwie. Zabieram zatem zawsze jeszcze jakieś inne źródło ognia. W kwestii prowiantu, to jestem zazwyczaj dość wybredny i nie przepadam za jedzeniem w stylu batony i konserwa. Zdarza mi się wbić przed wyjazdem kilka jajek do butelki po mleku i rano już na miejscu przygotowywać jajecznicę.
Na takie okazje mam również przygotowaną specjalnie patelnię, w której celem łatwiejszego przenoszenia zmodyfikowałem uchwyt, który można obecnie zakładać i zdejmować (najzwyklejsza stalowa za 20 zł). Pożywiam się również żywnością liofilizowaną, ale każdemu według upodobań. Warto natomiast mieć w plecaku pewną żelazną rację żywnościową, która posłuży nam w awaryjnych sytuacjach.
Wspomniałem na początku o towarzystwie. Nie zrobiłem tego bez powodu. Bardzo często słyszę od różnych ludzi pytanie o to, czy nie boję się spać w lesie? Otóż nie boję się. Czuje się tam dużo bezpieczniej, niż w nocy w centrum miasta. Ale rozumiem to, że ktoś może mieć pewne lęki. W nocy w lesie niosą się bardzo mocno różne dźwięki.
Słychać pękające gałązki, nawoływania i kroki zwierząt i wiele innych odgłosów. Warto zatem zabrać ze sobą na taki wypad kogoś, kto pozwoli nam przetrwać spokojniej noc. Z kim będziemy mogli porozmawiać. Ważny w tym kontekście jest również aspekt bezpieczeństwa. Zawsze czujemy się lepiej, kiedy wiemy, że obok jest ktoś jeszcze.
Powyżej opisałem Wam z grubsza jak wygląda mój styl biwakowania w wersji nieco lżejszej - górskiej. Jest jeszcze druga opcja - cięższa - i tę stosują, kiedy biwakuję zimą w łatwiej dostępnych miejscach. Różni się ona znacznie od powyższej, gdyż pojawiają się tutaj artefakty mogące przywodzić na myśl obozowaniu w starym stylu. Namiot zastępuje płachta biwakowa, przy plecaku wisi lampa naftowa i siekiera, a w dłoni z rękawicą roboczą mam długą piłę. Ten sposób to jednak materiał na inny tekst, który z pewnością również pojawi się tutaj za jakiś czas.
Wracając jednak do zimowego obozowania “na lekko” (choć gwarantuję Wam, że Wasz plecak wcale lekki nie będzie), to streścić je można w dwóch zdaniach: nie musicie inwestować w super drogi sprzęt, aby móc komfortowo spędzić styczniową noc w lesie i największe ograniczenie jest w naszych głowach. Jeśli je pokonamy, okaże się, że biwakowanie zimową porą przysparza równie dużo frajdy, a może nawet więcej, niż letni obóz nad jeziorem.