Ponad 20 kilogramowy karp od Huberta z Graff Team

Hubert Pilszak, ambasador marki Graff i wieloletni entuzjasta wędkarstwa karpiowego wybrał się na wyprawę wędkarską. Oczekując od wczesnych godzin porannych, przygotowany w profesjonalny sprzęt, czekał na tego jednego, jedynego. I trafił - ponad 20-kilogramowego karpia. I o tym dzisiaj na blogu.
Nasz ambasador wybrał się na łowisko Bączek, które jest starym zbiornikiem pożwirowym. Przez ostatnie lata miejsce to się zmieniało. Powierzchnia lustra wody wynosi ok 1,9 ha a głębokość waha się od licznych płycizn 0,5 m głębokości, po zgłębienia nawet do 4 metrów. Linia brzegowa większości zbiornika porasta trzcina i tatarak oraz drzewa i krzewy.
Hubert jest znany z tego, iż sam tworzy własne przynęty i zanęty łowiąc jednocześnie z gruntu. Celem jego wyprawy było łowisko Bączek, które doskonale zna. Stosunkowo duże, konkretnie zarośnięte trzciną, gdzie jest kilka ciekawych miejsc na wielogodzinne zasiadki. W zasadzie taka wyprawa trwać może nawet dwa dni, a nasz wędkarz wybrał się nawet na dłużej. Hubert spędził nad wodą aż 47 godzin z czego złowił 50 ryb. Bohaterem dzisiejszego bloga jest jednak jeden konkretny karp, który ważył 2-,3 kg i dostał pseudonim "3 łuski". Jak udało się go złowić i co poskutkowało? Skuteczne okazało się obfite nęcenie chmurą zanętową. Na włosie znane już wszystkim waftersy: King Corn , King Fruit oraz D21.
To jednak nie jedyna metoda, na którą można łowić takie piękne karpie. Można również wybierać łowienie na spławik. Spławik może okazać się skuteczny na niewielkich łowiskach, trochę dzikich, gdzie ryba nie jest przyzwyczajona do obecności człowieka. Są to miejsca często trudniej dostępne, gdzie ryby można łowić praktycznie przy samym brzegu. Mowa tutaj o miejscówkach położonych w głębi lasu, z bogato rozwiniętą i trudno dostępną linią brzegową, mnóstwem wodnej roślinności i powalonymi konarami drzew. W takich miejscach nie ma sensu wyrzucać dalej, niż 5 czy 7 metrów. Spławik jest skuteczny w takich miejscach, bo zasygnalizuje nam branie nawet najbardziej ostrożnego karpia.
Jednym z najważniejszych aspektów jest cierpliwość i nie mam cienia wątpliwości, ze każdy karpiarz powinien się w nią uzbroić. Hubert nad wodą spędził aż 50 godzin. To praktycznie ponad dwa dni. Karpiarstwo to szczególna forma łowienia, w której zdaża się, że bardzo długo oczekujemy na branie, na ryb. Ale to też zajęcie, które sprawia tym większą radość, gdy w końcu ten karp będzie. Jednak przebywanie tak długo na otwartym słońcu, czy też podczas chłodnych wieczorów wymaga przygotowania. Można się szybko zrazić i zrezygnować, jeżeli się przegrzewamy w upalnym słońcu, lub marzniemy nocą. Dlatego odpowiednia odzież termoaktywna, to obok skutecznych zanęt oraz przynęt to podstawa.
Dużo wysiłku, przygotowań i sprzętu, ale o to właśnie chodzi w wędkarstwie, aby nasz trud przynosił rezultaty i ostatecznym rozrachunku uśmiech na twarzy i satysfakcję. Dobrze dobrane przynęty i przemyślana taktyka sprawiły, że te prawie 50 godzin nad wodą nie były zmarnowane, a wręcz przeciwnie, sprawiły, że waga miała naprawdę dużo roboty. Poniżej możecie zobaczyć moment wypuszczania dwudziestki. Już wkrótce kolejne blogi z karpiowych przygód nad polskimi wodami.